o pocieszeniu jakie daje hobby; literatura, sztuka afrykańska i fotografia. środa, 14 września 2016. Panny z Wilka, Jarosław Iwaszkiewicz
O literackim i filmowym czytaniu "Panien z Wilka" Arma virumque cano [Wydawnictwo Naukowe Uniwersytetu Szczecińskiego, 1996] (c)Wszystkie prawa zastrzeżone
O niektórych zmianach tak pisze Eliza Szybowicz w tekście pt.: Zimna nostalgia Panien z Wilka. Eliza Szybowicz. Zimna nostalgia Panien z Wilka. Wektory pożądania (…) obraz Wilka w filmie Wajdy nie jest prostą idealizacją raju utraconego. Dworek to enklawa słodkiego bezczasu, ale enklawa wielowymiarowa, chaotyczna, nieogarniona.
Reasumując, „Panny z Wilka” są znakomitą adaptacją sceniczną klasyki literatury polskiej. Widzowie filmu w reżyserii Andrzeja Wajdy z rolą Daniela Olbrychskiego jako Wiktora Rubena, powinni koniecznie odwiedzić olsztyński teatr im. Stefana Jaracza, żeby móc porównać oba dzieła. Zaręczam, że nie będą rozczarowani.
Sam pisarz był orientacji homoseksualnej, a mieszkał z kobietami, które uznawane są za pierwowzór tytułowych panien. Film znalazł się w ścisłej czołówce kandydatów do Oskara dla najlepszego filmu nieanglojęzycznego, dostał nominację do Złotych Lwów, jest laureatem dwóch nagród - Specjalnej Nagrody Jury oraz nagrody za
Muzyka Pieśni kurpiowskie. Do Panien z Wilka Wajda powierzył muzykę Stanisławowi Radwanowi, ten jednak nie mógł się tego podjąć i doradził by Wajda wziął Pieśni Kurpiowskie. Wajda w życiu nie słyszał o żadnych Pieśniach Kurpiowskich, ale jeśli Stasio tak mówi, a przecież się zna na muzyce, jak i na filmie, to trzeba
. Pierwszy wstał Najwybitniejszy Polski Aktor, następnym widzom trzeba było tylko ułamka chwili. Premiera „Panien z Wilka” w krakowskim Narodowym Starym Teatrze musiała zresztą zakończyć się owacją na stojąco. Są takie przedstawienia, kiedy od pierwszej kwestii wiadomo, że sympatia publiczności jest po stronie artystów, że pójdzie ona za aktorami jak w dym i nie będzie zadawała zbędnych pytań. Tak dzieje się w tym sezonie na krakowskiej narodowej zrozumiała, publiczność wróciła do swojego teatru, a jego aktorzy do pracy. Coś, co miało zdechnąć pod rządami absurdalnie niekompetentnego dyrektora i przy aprobacie władz, odradza się pod kierownictwem złożonej z wybitnych aktorów Starego Rady Artystycznej. Wiadomo bardzo dobrze, że aby zniszczyć ważne miejsce, potrzeba sekundy, za to odbudowa trwa potem latami. Stary Teatr przetrwał, a nie przetrwał na przykład wrocławski Teatr Polski. Prawdopodobnie dlatego, że związani z nim od lat artyści nie poszli na wojnę totalną, przeprowadzili swoją operację inaczej. I wygrali, chociaż sami wiedzą, że ich zwycięstwo gorzki ma smak. Dyrektor utrzymał swe stanowisko, to on zawiera umowy, nawet jeśli w istocie jest samym długopisem. Na premierze go nie widziałem, ale też uporczywie wzrokiem nie szukałem. Stary został odzyskany na prawdopodobnie jedynych możliwych dziś warunkach. Z tego trzeba się cieszyć, dlatego cieszą się aktorzy i widzowie, a ich radość staje się mimowolnie jednym z tematów nowych przedstawień Starego Teatru: tak jest przynajmniej w „Pannach z Wilka”. W gruncie rzeczy to rozumiem. Każda trauma wymaga przepracowania, a zespół Starego Teatru niewątpliwie traumę przeżył. Nie widziałem dotychczas nowego spektaklu Moniki Strzępki „Rok z życia codziennego w Europie Środkowo-Wschodniej”, tę zaległość zapewne niebawem nadrobię. W kolejnej premierze sezonu Remigiusz Brzyk jasno mówił, że wziął się za „Królestwo” Larsa von Triera, aby poprzez słynny krótki serial opowiadać o Starym Teatrze. W pierwszej sekwencji Michał Majnicz zaznaczał, że przyszedł tu do pracy sześć lat temu za poprzedniego dyrektora, przyszedł, bo w tym szpitalu pracują najlepsi lekarze. Wszyscy doskonale wiedzieli, o co chodzi. Role sprzątaczy niemal nieustannie obecnych na scenie grali Anna Dymna i Krzysztof Globisz – zatem wcielona pamięć o Starym Teatrze w dwóch niebywale bliskich sobie osobach. Byli na uboczu, sporadycznie, ze spokojną wyrozumiałością komentowali zdarzenia. Całe przedstawienie Brzyka w pierwszej części uwodziło siłą i błyskotliwością, w drugiej niestety irytowało tracącą impet dramaturgią. Tak czy inaczej, lubię to „Królestwo”. Właśnie za powrót zespołu Starego Teatru i wspólne granie choćby Elżbiety Karkoszki i Magdy Grąziowskiej, za zapanowanie nad chaosem zdarzeń i – przede wszystkim – za wskrzeszenie ducha sceny przy placu Szczepańskim. To już bardzo dużo, może na tym etapie nie można spodziewać się więcej. Pomóż nam tworzyć niezależną prasę. „Panny z Wilka” przynoszą kolejny akt odzyskiwania Starego Teatru. Tym razem mamy w centrum Sceny Kameralnej wybitne aktorki: Dorotę Segdę, Ewę Kaim, Annę Radwan, Paulinę Puślednik, rozbitego na dwóch Wiktora grają Szymon Czacki i Adam Nawojczyk, w epizodach są jeszcze Aldona Grochal i Jacek Romanowski, w tle studenci Akademii Sztuk Teatralnych z obsadzoną w roli Tuni Natalią Kają Chmielewską. To słuszne myślenie, by mając Segdę, Kaim, Radwan i Puślednik, specjalnie dla nich wymyślać spektakle, już ich udział jest w istocie gwarancją sukcesu przedsięwzięcia. I „Panny z Wilka” w inscenizacji Agnieszki Glińskiej w powszechnej opinii sukcesem są. Są też widowiskiem, które – przynajmniej tak się dało odczuć tuż po zakończeniu – jest w stanie pogodzić uczestników teatralnego sporu, co zwykle nie mówią jednym głosem. Doceniam wiele z przedstawienia Glińskiej, a jednak ogólnego aplauzu nie podzielam. To jest oczywiście teatr na wysokim zawodowym poziomie, zapewne trudno mu też zarzucać, że bardzo chce się podobać. No właśnie – może w tym cała rzecz. „Panny z Wilka” w Starym zdały mi się do bólu minoderyjne, zbudowane z efektownych aktorskich solówek, aby każda z gwiazd miała tu swoje pięć minut. Ktoś powie, że panny są razem i nawet kiedy nic nie grają, grają bardzo dużo. Czy na pewno? Agnieszka Glińska wraz ze współautorką adaptacji Martą Konarzewską postanowiła z Wiktora uczynić tylko lustro dla tytułowych bohaterek, zupełnie inaczej niż zrobił to choćby w swoim filmie Andrzej Wajda. W Starym Wiktor młodszy i starszy staje się tylko pretekstem dla ich wspomnień i emocji. Wspomaga je jeszcze Virginia Woolf z „Falami” i „Panią Dalloway”, w których zaczytują się bohaterki. Od Woolf pochodzi mówiony przez Dorotę Segdę monolog o starzeniu się kobiecego ciała, w założeniu jedna z najbardziej przejmujących scen spektaklu. Oczywiście, wybitna aktorka robi wszystko, aby tak było, a jednak siedzę niewzruszony. Może dlatego, że wciąż czuję, iż ktoś programuje moje emocje, a to wywołuje opór. Podobnie, jak wtedy, gdy panny z Wilka tańczą i kiedy śpiewają, choć śpiewają pięknie. Nad całością unosi się swing jak w starych filmach Woody’ego Allena, co zapewne również nie jest przypadkową decyzją. „Panny z Wilka” Glińskiej to może idealny spektakl, dobrze skrojony – lekki i przyjemny, choć w intencjach z głębszymi podtekstami. Im służy wizualny nawias jak z telenoweli, prezentowane w zbliżeniu twarze bohaterek. Temu też zapewne skupienie się na kobietach, przy lekkim zignorowaniu Wiktora Rubena. Tyle że kobiece portrety z przedstawienia w Starym nie elektryzują niczym szczególnym. Dorota Segda powtarza to, co stało się tematem wielu poprzednich jej ról – zachwyt i rozczarowanie kobiecą dojrzałością, Ewa Kaim szaleje, śpiewa i tańczy w znakomitej formie, ale cały czas myślę, że ten popis nie bardzo służy i aktorce, i widowisku; że przydałoby się trochę więcej umiaru. Oczywiście Kaim bierze swoje tour de force w nawias ironii, by nikt nie myślał, że wymknął się z reżyserskiej i aktorskiej kontroli. W ogóle podejrzewam, że aktorki na próbach „Panien z Wilka” rozkwitały, proponując dużo i jeszcze więcej, a reżyser patrzyła z radością i kupowała prawie wszystko, w końcu kto nie byłby szczęśliwy, mając na scenie taką obsadę. Ale może się mylę. Dobrze wypadła celowo neurotyczna Paulina Puślednik, a najlepiej zdystansowana i ironiczna Anna Radwan, bo zagrała mniej niż więcej. Ktoś powiedział po premierze, że ten spektakl ma w sobie prawdziwą energię kobiet. Znowu zapytam – naprawdę? „Panny z Wilka” niewątpliwie przyciągną publiczność, aktorki i aktorzy – to widać – lubią je grać. Mam świadomość, że mój głos malkontenta jest raczej odosobniony. Po prostu wolę chropawe i niedoskonałe „Królestwo” od wycyzelowanych i zaprogramowanych na aplauz „Panien z Wilka”. Może największy problem w tym, że dokładnie takiego przedstawienia się spodziewałem, a nie miałbym nic przeciwko temu, by Stary Teatr na nowo zyskał linię programową uzależnioną nie tylko od potrzeby zapewniania swoim aktorkom i aktorom dobrych ról. To i tak się stanie, one nie znikną. W końcu – jak mówił doktor Majnicza w „Królestwie” – w tym szpitalu pracują najlepsi lekarze. Fot. wykorzystana jako ikona wpisu: Krzysztof Bieliński, Teatr Stary w Krakowie. Skoro tu jesteś... ...mamy do Ciebie małą prośbę. Żyjemy w dobie poważnych zagrożeń dla pluralizmu polskich mediów. W Kulturze Liberalnej jesteśmy przekonani, że każdy zasługuje na bezpłatny dostęp do najwyższej jakości dziennikarstwa Każdy i każda z nas ma prawo do dobrych mediów. Warto na nie wydać nawet drobną kwotę. Nawet jeśli przeznaczysz na naszą działalność 10 złotych miesięcznie, to jeśli podobnie zrobią inni, wspólnie zapewnimy działanie portalowi, który broni wolności, praworządności i różnorodności. Prosimy Cię, abyś tworzył lub tworzyła Kulturę Liberalną z nami. Dołącz do grona naszych Darczyńców! tutaj możesz dołączyć do grona naszych comiesięcznych Darczyńców tutaj możesz wesprzeć nas na Jacek Wakar krytyk teatralny, w latach 2012–2016 szef działu publicystyki kulturalnej w Programie Drugim Polskiego Radia, felietonista „Kultury Liberalnej”.
- Opowiadanie Iwaszkiewicza, na podstawie którego powstał ten film, zawiera najpiękniejszy portret kobiety w polskiej literaturze - podkreślił Wajda przed przypadającą na Dzień Kobiet projekcją filmu. Przed pokazem reżyser, który ukończył 80 lat w poniedziałek, spotkał się w kinie z publicznością. Towarzyszyły mu aktorki grające w "Pannach z Wilka" główne role - Maja Komorowska, Anna Seniuk i Krystyna Zachwatowicz - oraz córka Jarosława Iwaszkiewicza, Maria Iwaszkiewicz-Wojdowska. - Polska literatura zna raczej portret mężczyzny, który jest na przykład porucznikiem i prawdopodobnie niedługo zginie na wojnie. Natomiast dojrzała kobieta i jej problemy są rzadkie w polskiej literaturze - powiedział Wajda. - Jedną z moich ulubionych scen w tym filmie, a zarazem jedną z najlepszych scen, jaką w ogóle udało mi się wyreżyserować, jest ta, w której dwie bohaterki jedzą ser z miodem i tak rozmawiają z mężczyzną, jakby w ogóle nie brały go pod uwagę. To zasługa świetnych dialogów Iwaszkiewicza, który rozumiał kobiety dużo lepiej niż inni pisarze - dodał reżyser. "Panny z Wilka" (premiera w 1979 roku), nominowana do Oscara ekranizacja opowiadania Iwaszkiewicza, to pełna refleksji opowieść o przemijaniu, straconej miłości i stosunku człowieka do śmierci. Jej oprawę muzyczną stanowią utwory Karola Szymanowskiego. Główny bohater, niespełna czterdziestoletni Wiktor Ruben (w tej roli Daniel Olbrychski), przyjeżdża po 15 latach nieobecności do wiejskiego dworku w Wilku, w którym w towarzystwie kilku panien spędził młode lata. Dowiaduje się o zmianach, jakie czasie jego nieobecności zaszły w w życiu panien z Wilka. Julcia (Seniuk) została matką bliźniaczek, wyemancypowana Jola (Komorowska) wyszła za mąż, dorosły i zmieniły się też Zosia (Stanisława Celińska) i Kazia (Zachwatowicz), a Tunia (Christine Pascal) nie jest już małą dziewczynką, lecz piękną panną na wydaniu. Przyjazd Wiktora ożywia wspomnienia i dawne uczucia panien z Wilka. Ruben odkrywa, jak ważną osobą był niegdyś dla mieszkanek dworku. Na spotkaniu w kinie "Kultura" reżyser i aktorki wspominali pracę na planie "Panien z Wilka". Wajda opowiedział między innymi o tym, w jakich okolicznościach wybrano dom, w którym toczyć się miała akcja filmu. Budynek, który stał się później dworkiem w Wilku, wybrał scenograf, Allan Starski. - Allan Starski zawiózł mnie do starego domu, który mi się nie spodobał. Zapytałem go: "Co ty w nim widzisz?". Odpowiedział mi: "W tym domu nadal mieszkają ludzie, ciągle tli się tu życie". W domu były jednak aluminiowe klamki, a powinny być mosiężne. Okazało się, że przed pierwszą wojną światową, z obawy przed kradzieżą, mieszkańcy domu ukryli mosiężne klamki na strychu. Znaleźliśmy te klamki - opowiadał Wajda. Reżyser przypomniał także, że w jednej z końcowych scen filmu wystąpił sam Jarosław Iwaszkiewicz.
Wuzetka z "Misia", krem sułtański z "Dziewczyn do wzięcia", ogórki z miodem z "Panien z Wilka", indyk z "Przyjaciół", strudel z jabłkami i śmietaną z "Bękartów wojny". Dania z kultowych filmów i seriali przygotowuje w naszej kuchni Andrzej Polan. Sprawdź jego niezwykłe przepisy. Wuzetka z "Misia"Składniki na wuzetkę6 jaj270 g cukier150 g mąka60 g kakao60 g masłoJak wykonać wuzetkęKakao rozpuszczamy w wodzie do konsystencji gęstej śmietany. Białka ubijamy na sztywno z odrobiną soli, ubijając dodajemy cukier. Kiedy białka z cukrem będą sztywne, dodajemy żółtka, nie przerywając ubijania. Na koniec już za pomocą łyżki lub rózgi mieszamy wszystko z kakao rozpuszczonym i mąką. Ciasto wypiekamy w temp. 180 stopni, około 35 l śmietanka 36%2 szt. cukier wanilinowyop. truskawki mrożonej500 g truskawek200 g cukier drobnyŚmietankę ubijamy z cukrem i cukrem wanilinowym. Truskawki mrożone miksujemy na puree i dodajemy 100g cukru. Puree rozsmarowujemy na cieście przekrojonym wzdłuż na 2 placki, wykładamy śmietankę i przykrywamy drugą g żelatyna45 g woda100 g śmietanka 36%150 g cukier45 woda50 g kakao12 5 g glukozaŻelatynę namaczamy w wodzie, odstawiamy. Śmietankę, cukier i wodę zagotowujemy, dodajemy żelatynę, suche kakao i glukozę. Przed wylaniem przecedzamy przez sitko i wylewamy na Kalatzi/Dzień Dobry TVNKrem sułtański z "Dziewczyn do wzięcia"Składniki na krem sułtański:500 ml śmietanka 36%2 łyżki cukier puder100 g rodzynki100 ml rum4 łyżki czekolada do piciabezy do pokruszeniaJak wykonać krem sułtańskiŚmietankę ubijamy na sztywno z cukrem. Dzielimy na dwie równe części, do jednej dodajemy czekoladę rozpuszczoną do konsystencji śmietany gęstej. Rodzynki namaczamy w rumie. Krem podajemy w dużych szklankach, posypujemy rodzynkami, Kalatzi/dzień Dobry TVNOgórki z miodem z "Panien z Wilka"Składniki na ogórki z miodem:1 kg ogórki gruntowe2,5 szkl woda100 ml ocet6 łyżek miód2 łyżki sólmięta, koperJak wykonać ogórki z miodemOgórki namaczamy w zimnej wodzie, dokładnie myjemy i kroimy w plastry. Wodę zagotowujemy z octem, solą, schładzamy, dodajemy miód. Wrzucamy ogórki, miętę i z "Przyjaciół"Składniki na indyka:1 pierś z indyka150 g kasza jęczmienna drobna1 cebula1 pęczek botwinkakoper1 pęczek szczaw200 g masłoJak przyrządzić indykaIndyka nakrawamy niczym książkę. Na patelni na maśle przesmażamy cebulę, dodajemy suchą kaszę i chwilę smażymy. Następnie dodajemy pokrojoną botwinkę, szczaw i koper. Podlewamy wodą i gotujemy do momentu, aż kasza będzie prawie miękka. Doprawiamy odważnie solą i pieprzem. Farszem wypełniamy nakrojoną pierś z indyka. Układamy w blaszce, podlewamy wodą lub bulionem i wstawiamy do pieczenia. Czas około 1 godziny w temp. 180 z jabłkami i śmietaną z "Bękartów wojny" Składniki na strudel z jabłkami:1 op. ciasta filo1 kg jabłek10 op. biszkoptów100g rodzynkicynamon do smaku2 szt. cukier wanilinowy200 g masło500 ml śmietanka 36%lody wanilioweJak przyrządzić strudel z jabłkami:Masło rozpuszczamy, smarujemy ciasto filo, składamy po 3 arkusze. Jabłka obieramy, kroimy na plastry, mieszamy z cukrem, cukrem wanilinowym, rodzynkami, połamanymi biszkoptami, cynamonem. Farsz przekładamy na ciasto filo, zwijamy niczym strudel. Smarujemy jajkiem na zewnątrz i pieczemy w piekarniku około 30 minut w temp. 180 stopni. Podajemy ze śmietanką bitą lub wyjątkowy przepis? Chcesz gotować w Dzień Dobry TVN? Dołącz do naszej grupy na także: Obejrzyj również: Masło w roli głównej. Przepisy Mateusza GessleraAutor: Ewa Podleśna-ŚlusarczykŹródło: Andrzej Polan
Kazia – najmniej atrakcyjna z sióstr. Pracowita i gospodarna. Zawsze poważna i pozbawiona złudzeń. Często rozmawia z Wiktorem. W jednej z rozmów wyznaje mu, że kiedyś się w nim kochała, ale to uczucie minęło bez śladu. Wiktor nigdy nie zauważył tamtego młodzieńczego uczucia. Kazia jest rozwiedziona. Sama wychowuje syna.
Akcja „Panien z Wilka” Jarosława Iwaszkiewicza dzieje się pod koniec lat dwudziestych w Polsce. Wiktor Ruben, główny bohater, zmaga się z problemami zdrowotnymi. Lekarz zaleca mu wypoczynek, więc udaje się on do dworku rodziny w Różkach. Przebywał tam już przez dwa lata, jeszcze przed I wojną światową. W drodze do rodziny trafia do miejscowości Wilko. Przed piętnastu laty Ruben często tam wizytował, pełnił nawet rolę korepetytora tamtejszych panien. Zachodzi więc do znajomego domostwa i zostaje rozpoznany przez tamtejszych mieszkańców. Okazuje się, że niektóre z dawnych znajomych nie żyją (Fela), inne są mężatkami (Julcia, która przed krótki czas była kochanką Rubena). Ruben, pełen nostalgii, przypomina sobie swoje kontakty z kobietami. Wreszcie bohater rusza do domu rodziny. Zbiera tam dalsze informacje o losach kobiet z Wilka. Następnego dnia odwiedza ponownie owe urocze sąsiadki. Razem z młodą Tunią, która była jeszcze dzieckiem w czasie jego bytności w folwarku przed piętnastu laty, Ruben udaje się na grób Feli. Ruben spędza leniwie czas u wujostwa, odwiedzając od czasu do czasu Wilko, mijają dalsze dni. W czasie kolejnych rozmów Kazia, jedna z sióstr, opowiada mu, że była w nim zakochana. Powoduje to smutne refleksje u Rubena, który stwierdza, że on nigdy nikogo nie kochał. Ruben próbuje nawiązać romans z młodą Tunią, całując ją podczas polowania. Dziewczyna jednak kwituje to śmiechem. Tuż przed wyjazdem z Różek, Ruben nawiązuje krótkotrwały romans z Jolą, kolejną z sióstr. Wie jednak, że związek nie ma szans na przyszłość i w rozmowie z kobietą stwierdza, że są zupełnie różnymi ludźmi. Ruben wyjeżdża z Wilka pozornie przybity, ale szybko wraca do dobrego humoru. Plan wydarzeń: 1. Wyjazd na Wizyta w Wspomnienia o romansie z Julcią. 4. W domu Na grobie Wyznania Pocałunki z Romans z Wyjazd z Wilka. Rozwiń więcej
jedna z panien z wilka